Dzień dobry,
może tym razem trochę bardziej obiektywnie o czasopiśmie.
Z racji, że nie każdy może być świadomy, że na polskim rynku oprócz „Świata Kaktusów” istnieje jeszcze tylko jedno znane mi regularne wydawnictwo o naprawdę dobrej jakości, chciałem przypomnieć, że ukazał się kolejny numer kwartalnika „Kaktusy i Inne” - 8 (3).
W numerze, jak zwykle, dużo materiałów z przeróżnych dziedzin, w przeważającej części międzynarodowego autorstwa. Po pierwszej, pobieżnej lekturze, na pierwszy plan wybijają się przede wszystkim moje ukochane rośliny chilijskie oraz kaktusy Meksyku.
Znajdziemy tam też ciekawy artykuł o pięknie jednego z „zaginionych w tłumie” rodzajów stapeliowych - Desmidorchis.
Zakwalifikowany obecnie do Eriosyce rodzaj Islaya być może wkrótce również doczeka się ponownego wyodrębnienia, co bardzo by mnie ucieszyło. W czasopiśmie opisano wyróżniający się spośród innych echinokaktusów, słabo użebrowiony i kwitnący na rożowo-fioletowo, E. horizonthalonius, który z niewiadomych mi przyczyn osiąga niebotyczne ceny na aukcjach internetowych, a w uprawie wcale nie okazuje się taki problematyczny.
Opisane zostały również dwa, z cechujących się wytwarzaniem dziwnego tworu, cefalium, kaktusów: Melocactus zehntneri (zdjęcia ze stanowiska na wysokości ponad 1000 m n.p.m.) i Discocactus pugionacanthus.
Kolejnym tematem jest charakterystyczny dla euforbii lateks, a także szerokie rozważania o Opuntia fragilis z naciskiem na jej ewolucję w rozciągłości zmieniających się czasów i otoczenia.
Kilka dobrych akapitów tekstu, opatrzonych pięknymi zdjęciami, poświęcono Ferocactus wislizenii 'flavispinus' i przedsięwzięciu związanemu z odratowywaniem egzemplarzy z miejsc, w których byłyby skazane na zagładę na skutek wszechobecnej industrializacji.
Jak zwykle, poruszana jest kwestia odwiecznego, trudnego okresu w sezonie, jakim jest zimowanie.
W numerze ukazuje się też ostatni z cyklu artykułów o rebucjach Eltona Robertsa.
Na koniec nie zabrakło informacji o nowościach z szerokiego świata, w tym również książkowych.
W publikacji jeszcze sporo innych ciekawych roślinek, jak np. bliskie mi od pewnego czasu Adenium, dlatego gorąco zapraszam do zapoznania się z całością materiałów.
Ponieważ słyszałem, że podobnie jak wszystkie inne branże, również publikacja tego czasopisma przechodziła w ostatnim czasie zmagania z odczuwalnymi skutkami nękającego nas kryzysu, chciałbym zachęcić do partycypacji w polskich inicjatywach, by nie być wkrótce zmuszonymi do zaopatrywania się wyłącznie w literaturę zagraniczną, biorąc tu za wzór chociażby naszych bliskich i zaradnych sąsiadów - Czechów - u których rynek kaktusiarski wprost kipi i nie można tam praktycznie uświadczyć wioski bez chociażby jednego zrzeszonego hodowcy.