Ja mam stapelie, carallumy, huernie, orbee, duvalie, diplocyatha, stapeliantus, piaranthus, po 1, 2, 3 odmiany, najwięcej huerni, ale większość huerni (7) to krzyżówki. Przesadzam, jak jest potrzeba. Jesienią i zimą już nie. Jeszcze mi żaden od tego nie padł, najwyżej zasuszy pąki, albo opóźni kwitnienie. Mieszankę robię, jak do kaktusów, z tym, że daję ciut więcej 'ziemi' i oczywiście koniecznie drenaż. Przy tych akurat do drenażu nie kamyki, a gruby keramzyt - pomijając, że korzenie go 'lubią', to jest cieplejszy, a to ważne, kiedy rośliny stoją u schyłku lata na wybiegu i noce, jak również wieczory i poranki są już dość zimne. U mnie rosną w 'normalnych' doniczkach (mam na myśli głębokość), ale też i nie puszczam ich w za duże kępy z powodu braku miejsca na zimowisku głównie. Jedynym wyjątkiem jest Piaranthus foetidus, który rozrasta się wyjątkowo szybko, dzielę go częściej, niż inne, a on już kolejny raz zarasta mi miseczkę.