Dziś , środek lutego 2016, zajrzałem na górną półkę między oknami. Tragedia ! Prawie wszystkie kaktusy tam stojące stracone... Ok. 10 kaktusów. Padły z zimna, a dokładniej z zimna i wilgoci. Wiedziałem że jest tam zimno, ale myślałem że wytrzymają. Widać mrozy tej zimy w styczniu byly zbyt duże. Sama przestrzeń jest nieszczelna, po drugie idzie duża wilgoć z pobliskiej rzeki. Straciłem:jednego tricho z Peru, dwa tricho z Argentyny, Mila pugionifera, Marginatocereus marginatus, Harrisia tephracantha, cereus aethiops, Thelocactus hastifer.
Przetrzymały natomiast Denmoza rodacantha i Pygmaeocereus familiaris. Denmoza mnie nie dziwi bo to prawie mrozak. Co do Pygmaeocereusa familiaris to uratowała go chyba jego chęć na wodę - zauważyłem że lubi on padać (jego ukorzenione odrosty) raczej z wysuszenia.