Sklerokaktusy to zupełnie inna bajka, przy nich echinocereusy w większości są łatwe a niektóre trochę trudniejsze oczywiście przy stosowaniu się do praktyki uprawy kaktusów. A co do granicy występowania buka to nie chodziło mi dokładnie o podlewanie a o podlewanie roślin pod gołym niebem. Granica występowania buka dzieli Polskę na dwie części, na tą w której występują późnowiosenne przymrozki i na tą w której tych przymrozków nie ma. Buk jest odporny na silny mróz ale tylko w okresie spoczynku zimowego. Jeśli już wypuści nowe liście mróz go po prostu zabije. Nie wiem w której części Polski mieszkasz więc nie wiem czy zetknąłeś się z sytuacją kiedy cały rok np. dęby w lasach miały malutkie i poskręcane liście. To jest efekt właśnie efekt tego typu anomalii pogodowej, młode zmarzły i dąb wypuścił następne, małe i nieprawidłowo wykształcone. To nie dzieje się każdego roku, jest to zjawisko raczej nieczęste ale jeśli już wystąpi to skoro potrafi zabić duże drzewa strefy umiarkowanej jakim są buki to uważam, że to samo zrobi z napitymi kaktusami bez odpowiednej ochrony. Jeśli uprawiasz mrozaki to wiesz, że nie sam mróz je zabija tylko zamarzająca woda w miękkiszu. Podsumowując, przez wiele lat można sobie spokojnie takie kaktuski uprawiać nie bacząc na specyfikę klimatu i stracić czujność bo powiedzmy przez siedem lat było OK aż tu nagle pewnego roku bum i po kolekcji mrozaków. To są oczywiście tylko moje domysły, mam nadzieję się nie przekonać o ich słuszności na moich roślinach.