A żebyś wiedział, czasami za nieukorzeniony kawałek pędu takiego epifita chcą tyle co za jakieś gymno z doniczką. A kupić drogo to nie sztuka (na ogół), przeglądam oferty i szukam czegoś w normalnych cenach albo czegoś, czego np. nikt nie licytuje co się czasami zdarza. Tak właśnie kilka tygodni temu stałem się posiadaczem ładniutkiego grubosza Crassula muscosa czy jak kto woli C. lycopodioides, którego fotkę zamieszczam poniżej a ponieważ nie samym Meksykiem, ba nie samą Ameryką człowiek żyje to nabyłem jeszcze kilka innych sukulentów z Afryki południowej. Sansevieria cylindrica, Haworthia attenuata (albo H. fasciata, jeszcze nie wiem) i Aloe aristata nabyłem tak przy okazji, pod wpływem impulsu natomiast Aloe variegata bardzo chciałem mieć. Jest po prostu prześliczny. Jakoś nie mogę się zdecydować na Lithopsy, które bardzo lubię ale obawiam się, że z moim oświetleniem raczej nie mam co oczekiwać sukcesów w uprawie.
[edit] No cóż, Sansevieria to niestety hybryda Japonesa. Ale podobno oczyszcza powietrze w budynkach ze szkodliwych substancji.