W dniu wczorajszym stałem się szczęśliwym posiadaczem kolejnego numeru "Kaktusów i Innych", spieszę więc, żeby podzielić się z innymi kilkoma moimi spostrzeżeniami z jego wstępnej, pobieżnej lektury oraz zachęcić do zagłębienia się w tę profesjonalnie podaną kaktusiarsko-sukulentyczną wiedzę.
Ze strachem zaczynam zauważać, że za sprawą promowanych w ostatnich czasach artykułach dotyczącej tzw. innej zieleniny, coraz przychylniejszym okiem zaczynam spoglądać na wszelkie nie-kaktusowe roślinki. Poskutkowało to nawet zaopatrzeniem się w sadzonkę pewnej euphorbii o bardzo cienkich pędach, o co wcześniej nigdy bym się nie podejrzewał. Jednak do rzeczy. Jedną z pierwszych składowych wydania jest właśnie tekst na temat euphorbii pochodzących z RPA. Autor, Rikus van Veldhuisen, zamieścił w nim zdjęcia bardzo interesujących roślin wraz z notatkami o ich pokroju i miejscu występowania. W drugiej części kwartalnika możemy również poczytać o antycznej genezie nazwy rodzajowej Euphorbia, a także, za sprawą nowego cyklu, dotyczącego aloesów przylądkowych, poznać pozostałe rośliny południa Afryki.
Tematem numeru jest ciekawostka w świecie kaktusów, Stephanocereus luetzelburgii, który w przeciwieństwie do pozostałych "ciernistych" zmienia swój pokrój na butelkowaty w momencie wejścia w fazę maturalną.
Całkiem obszerny artykuł próbujący zachęcić nas do uprawy oraz nakreślić różnice pomiędzy Mammillaria deherdtiana oraz Mammillaria dodsonii Jerzego Bartylaka przyciąga wzrok pięknymi zdjęciami - aż chciałoby się rzucić wszystko i wysiać kilka tych białych kaktusów.
Z tekstu Tomasza Romulskiego dotyczącego podłoży możemy dowiedzieć się, jaki substrat skomponować, aby z jednej strony zapewnić jego dobrą przepuszczalność, a z drugiej, nie zagłodzić roślin, które w przypadku tzw. ciężkich mieszanek nie byłyby w stanie pobrać uwięzionej w ich przestrzeniach wody i składników odżywczych.
Dzięki stworzonej przez tego samego miłośnika kaktusów opisowej liście planowanych zmian gatunkowych w obrębie Opuntioideae jesteśmy w stanie prześledzić obecne poglądy badaczy na kwestie klasyfikacyjne, poczynając od Maihuenia, Puna, Corynopuntia, Micropuntia przechodząc do Nopalea czy też Consolea lub Grusonia, a na rzekomo niesłusznym odniesieniu do Quiabentia i Pereskia kończąc.
Kaziemierz Łakomski umieścił w bieżącym numerze historię swoich zmagań z rośliną niezwykłą, welwiczią mirabilis (jej kwitnienie w jednym z polskich ogrodów botanicznych było kilka lat temu sporym wydarzeniem), którą wbrew wszelkim przeciwnościom losu, po udanym kiełkowaniu i wielu latach eksperymentów udało się w końcu oswoić na okiennym parapecie.
Z krótkich informacji praktycznych wynika, iż podczas zimowania swoich roślin nie możemy zapominać o zwilżaniu podłoża określonych grup rodzajowych, np. Gymnocalycium, Notocactus, Cleistocatus, a przynajmniej niektórych z ich gatunków, a także Melocactus (oraz innych ciepłolubnych) i większości roślin szczepionych zimowanych w warunkach pokojowych.
Zapełnienie jednych z końcowych stron numeru przypadło w udziale mgr. inż. Konradowi Szychowskiemu z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, który przedstawia mechanizmy mrozoodporności, wyjaśniając m.in., w jaki sposób utwardzane okresowo ściany komórkowe opuncji chronią je przed uszkodzeniami wywołanymi mrozem, jak kondensacja specyficznych związków pozwala zmniejszyć temperaturę zamarzania, jaki wpływ ma mróz na pobudzanie nasion do kwitnienia, a także uświadamia nam ryzyko związane z dehydratacją.
Podsumowując, kolejny raz dostajemy do rąk profesjonalnie wydane hobbystyczne czasopismo z polskim rodowodem, w którym nie zabraknie ciekawostek oraz nowości z wielkiego świata oraz dobrze podanej, fachowej wiedzy na interesujące nas tematy.