.

  Czytelnia     Dołącz do nas     Czasopismo     Forum     Portal     Kontakt     Home  



"Eskimosi" wśród kaktusów, czyli o kaktusach zimotrwałych, mrozoodpornych i mrozoznośnych w Polsce - Piotr Modrakowski


Kaktusy I Inne, 2:2, 2005

WSTĘP

      Moja wielka przygoda z kaktusami rozpoczęła się 16 lat temu, kiedy w prezencie imieninowym dostałem książkę Stanisława Hinza i Mieczysława Abramowicza pt. "Uprawa kaktusów". Zawsze pasjonowała mnie przyroda, więc kochana rodzinka sprawiła mi taką książeczkę - może nie było innej - wiadomo, jakie to były czasy. Nikt wtedy, łącznie ze mną, nie zdawał sobie sprawy, że ta książka zapoczątkuje moje hobby, zmieni moje życie poprzez ludzi, których poznałem i którzy do dzisiaj są moimi przyjaciółmi spod znaku kaktusa.
      W tej oto książce po raz pierwszy spotkałem się z pojęciem kaktusów mrozoodpornych. Było to jednak dla mnie wręcz niesłychane - nie wyobrażałem sobie żeby hodować moje chuchane i dmuchane kaktusiki pod gołym niebem i wystawiać je na zimowe zawieruchy! Nie mieściło mi się to w głowie! Później również spotykałem się ze wzmiankami w literaturze o kaktusach mrozoodpornych, ale nadal nie rozumiałem, w jakim celu miałbym się tak pastwić nad kaktusami wystawiając je na mrozy.
      W roku 1991 zapisałem się do Bydgoskiego Klubu Miłośników Kaktusów, gdzie poznałem wspaniałych ludzi i fachowców, którzy naprowadzili mnie na właściwe tory kaktusowego hobby. Tu poznałem nestora uprawy zimotrwałych opuncji w Bydgoszczy p. Zygmunta Byszewskiego, który hodował te rośliny z powodzeniem w skrzynkach balkonowych. Dostałem od niego człon Opuntia phaecantha var. camanchica z wyraźnym rozkazem: "abym nie ważył się męczyć jej w doniczce na parapecie!". Jako że byłem dobrze wychowany i zawsze słuchałem starszych (dziś też), nie śmiałem dyskutować i uczyniłem, jak mi starszy klubowy kolega doradził.
      W tym momencie muszę uczynić małą odskocznię od tematu i powiedzieć parę słów na temat mego życiorysu. Na dzień dzisiejszy mieszkam w Bydgoszczy z moją wspaniałą małżonką i córką. Natomiast moja kolekcja kaktusów zarówno "zwyczajnych", jak i sprawców tego artykuliku, czyli kaktusów zimotrwałych, mieści się w ogrodzie mojej matki na Kujawach pod Inowrocławiem.
      Wróćmy już do meritum sprawy. Przygotowałem mojej opuncji gniazdko na skalniaku, pełnym do tej pory rojników i rozchodników. Oczywiście popełniłem od razu kardynalne błędy. Wykopałem na skarpie przy południowej ścianie domu mały dołek, na dno nasypałem jakiegoś rumoszu, na to da-łem warstwę przepuszczalnej ziemi, posadziłem komanczową opuncję i ozdobiłem ją odłamkami wapienia, bo tak mi się podobało.To był błąd, ponieważ wapień pod wpływem wody szybko się rozpuszcza i lasuje, podwyższając pH gleby. Drugim, bolesnym dla mnie błędem, było posadzenie wokół opuncji jakiegoś "rozłażącego" się rozchodnika. Do dziś nie mogę się go pozbyć - nawet środki chwastobójcze nie mogą go wytępić! Odrasta sobie zawsze nawet z jakiegoś zagubionego listka. Odradzam więc upiększanie kaktusów ogrodowych innymi roślinami skalnymi - mogę polecić najwyżej karłowe, nieekspansywne rojniki, np. tzw. "pajęcze".


Opuntia phaecantha var. camanchica

      Moja opuncja szybko się zakorzeniła i wspaniale rozrosła. Przed nastaniem jesiennych pluch okryłem ją szczelnie folią - to był następny błąd! Ochrona przed wilgocią kapiącą z nieba to jedno, a dopływ świeżego powietrza to drugie. Mojej roślince nic się nie stało, gdyż wymianę powietrza umożliwiała południowa ściana budynku. Mój klubowy kolega, który także zafascynował się uprawą opuncji, zrobił skalniak na środku ogrodu i okrył je szczelnie namiotem fo-liowym pod koniec listopada. Na wiosnę skutki były opłakane!
      Spytacie, co złego uczynił?
      Po pierwsze: lokalizacja - najlepsza zawsze będzie przy południowej ścianie budynku, parkanu itp. z powodu tzw. efektu ściany, czyli nagrzewania się podczas dnia i oddawa-nia ciepła w nocy - jest to ważne zwłaszcza podczas zimy.
      Po drugie: rośliny zdrowiej zimują, gdy mają przewiew. Są odporne gatunki, które nie wymagają na zimę żadnego okrycia, resztę chronimy przed deszczem i śniegiem, ale pa-miętajmy o dostępie powietrza!
      Trzeci błąd, jaki popełnił mój kolega, to termin zadaszenia kaktusów. Z moich doświadczeń wynika, że ostatecznym terminem okrycia naszych kaktusowych "morsów" jest 20 września. Kaktusy zdążą bezpiecznie i stopniowo odprowa-dzić nadmiar wilgoci z pędów. Nadmiar wody w tkankach ro-ślin powoduje, że tworzące się podczas mrozu kryształki lodu uszkadzają ściany komórek, a to już oznacza śmierć rośliny!
      Następnej wiosny moja opuncja zakwitła! Jaka była moja radość i duma! Przychodzili znajomi i sąsiedzi podziwiać to egzotyczne cudo. Sam pierwszy raz widziałem kwitnącą opuncję i na dodatek w moim ogródku!
      Nie spodziewałem się kwiatów, a nawet tego, że przeżyje zimę. Zima była nietypowa: mrozy do -30 ?C, a później nagła odwilż. Zmarznięta ziemia nie wchłonęła olbrzymiej ilości wody i cały ogród łącznie z opuncją znalazł się pod wodą. Myślałem sobie: to już koniec! Przy takich anomaliach pogodowych ginęły rodzime gatunki, a co dopiero taki gość z Nowego Świata jak opuncja?!
      Najgorsze, że to nie był koniec kataklizmu! Gdy już gleba trochę rozmarzła, nie wiadomo skąd pojawiły się krety na moim skalniaku i całkowicie pogrzebały moją opuncję! Przy-szły znowu mrozy i opuncja znalazła się pod bryłami zmarzłej ziemi - pogrzebana za życia!
      Jakie było moje zdziwienie, gdy na wiosnę roślina "zmartwychwstała"! Wypuściła pączki i - jak już wspomniałem - zakwitła. Było to dla mnie coś wręcz mistycznego! Odtąd przestałem uważać kaktusy za typowe ciepluchy, zasiedlające tylko nasze parapety i szklarnie. W pojedynku z zimą opuncja zwyciężyła, gdy wiele typowo ogrodowych roślin poległo, m.in. hiacynty, paprocie, irysy. O wielu przemarzniętych drzewach owocowych to już wcale nie wspominam, dodam tylko, że po raz pierwszy słyszałem, jak pękają pod wpływem mrozu grube pnie 20 letnich śliw!
      Mijały kolejne lata, na skalniaku dosadzałem kolejne rośliny, m.in. escobarie, echinocereusy i oczywiście opuncje. Było to wszystko nadal tak przy okazji, gdyż ja wciąż przeży-wałem fascynacje lobiwiami, gymnokalicjami, astrofytami itd. W końcu jakieś 5 lat temu doszedłem niestety do wniosku, że tej ilości kaktusów nie jestem w stanie podołać, ani zapewnić im właściwego miejsca w zimie, gdyż mój tunel foliowy jest nieogrzewany i muszę z kaktusami na zimę uciekać do domu, ku ogólnej "radości" rodzinki.


Echinocereus reichenbachii

      Alternatywa nasuwała się sama: jedyną kategorią kaktusów, w której mogę się nadal rozwijać, są właśnie kaktusy zimotrwałe, gdyż miejsca w ogrodzie nie braknie. Sprzyja mi również klimat - północne Kujawy to typowy polski step: lata suche i gorące; bywały lata, w których przez trzy miesiące nie spadła kropla deszczu!
      W rozwijaniu tej pasji pomógł mi znacznie mój kaktusowy przyjaciel, Kazimierz Łakomski, który jest dla mnie mistrzem w uprawie kaktusów. Nie mogę również nie wspomnieć o p. Bernardzie Lubiatowskim, który stworzył wręcz stanowisko naturalne opuncji i p. Januszu Gumnym, który ma najpiękniejszą i najwartościowszą kolekcję kaktusów zimotrwałych, jaką wi-działem w Polsce.

WPŁYW WARUNKÓW ATMOSFERYCZNYCH NA KAKTUSY MROZOODPORNE

    Przeczytajcie, a może zaoszczędzi Wam to niepotrzebnych rozczarowań!
    Znajomość warunków klimatycznych w środowisku naturalnym kaktusów mrozoodpornych jest bardzo istotna. Dzięki tej wiedzy możemy przynajmniej częściowo przewidzieć, ja-kich warunków dana roślina wymaga, aby wegetowała prawi-dłowo i - co najważniejsze - przeżyła zimę.
    Niestety, nie jest realne w naszym położeniu geograficznym odtworzenie identycznych warunków środowiskowych, które na stanowiskach naturalnych oddziaływają na rozwój kaktusów. Chodzi tu przede wszystkim o silne promieniowanie ultrafioletowe (mamy, co prawda, dziurę ozonową, ale to za mało!) panujące na wysokości 3-5 tys. m n.p.m. oraz bardzo duże wahania temperatur między dniem i nocą, których amplituda dochodzi nawet do 50 oC!
    Te amplitudy właśnie sugerują, które kaktusy są zimotrwałe, a które "tylko" mrozoodporne. To jest zasadnicza sprawa, wokół której narosło wiele mitów i błędnych przekonań. Spróbuję to rozświetlić, aby już nikt nie miał wątpliwości, co do różnicy w pojęciach: "kaktus mrozoodporny" i "kaktus zimotrwały".
    Kaktusy zimotrwałe to takie, które znoszą w pełni ka-prysy naszej zmiennej zimy. Niegroźne są dla nich długo-trwałe mrozy, a przede wszystkim nadmiar wilgoci pochodzą-cy z opadów śniegu, jak i deszczu. Nazwijmy je umownie grupą I.
    Zima 2004/2005 jest tu najlepszym przykładem. Jeśli nasze kaktusy przeżyją tak kapryśną zimę, w której jednego dnia jest -12 ?C, a następnego +5 ?C i pada deszcz to mo-żemy być pewni, że są to odporne gatunki.
    Kaktusów zimotrwałych w naszych warunkach, które nie wymagają od nas pomocy w przetrwaniu zimy (okrywanie przed opadami), jest w sumie tylko kilka gatunków. Są to rośliny przetestowane w polskim klimacie przez kilku moich kolegów, więc to one powinny stanowić bazę "spolszczonych kaktusów".
    Są to:

Opuntia fragilis v. fragilis, Opuntia phaecantha v. camanchica, Opuntia compressa (humifusa), Opuntia erinacea v. utahiensis i Opuntia polyacantha v. polyacantha.

    Tylko te rośliny w zasadzie są przystosowane do naszych zim, a to dlatego, że potrafią same się zabezpieczyć przed zabójczym dla innych kaktusów działaniem mrozu. Spytacie, na czym polega to przystosowanie? Już wyjaśniam. Kaktusy, jak wszystkie sukulenty, posiadają zdolność magazynowania w swych komórkach wody, której obecność na ich stanowiskach naturalnych jest zawsze deficytowa. Magazynowanie to jednak nie wszystko, o sukulentyzmie decyduje też optymalne gospodarowanie wodą, czyli mówiąc wprost - ochrona przed wyparowaniem. W przypadku roślin występujących na stanowiskach, gdzie może zdarzyć się mróz, powstaje paradoks - nadmiar wody w komórkach prowadzi do tworzenia się kryształków lodu, który może zniszczyć nabrzmiałe ko-mórki miękiszu wodnego kaktusów. Jednak kaktusy jakoś mrozy przeżywają, ale tylko te, które potrafią we właściwym czasie odprowadzić samoistnie nadmiar wody ze swych komórek. Jest to zasadnicza cecha kaktusów zimotrwałych, które nawet w wilgotnym podłożu potrafią się zmarszczyć poprzez zagęszczenie soków komórkowych i uruchomienie mechanizmów blokujących przyjmowanie wody.
    To jest, moim zdaniem, cała istota i definicja kaktusów zimotrwałych. Oczywiście nie sugerujcie się tylko tymi gatunkami, które wymieniłem. Jestem zwyczajnie ich pewien, na pewno jest wiele innych form i gatunków, które równie dobrze znoszą nasze zimy, ale tu już trzeba po prostu poeksperymentować. Dla klarowności pominąłem wiele taksonów, które mają raczej charakter synonimów - sam zresztą nie jestem w stanie się w nich połapać! Generalnie mówiąc, jeśli dany gatunek przeżyje pięć naszych zim, to możemy go wtedy uznać za zimotrwały w naszych warunkach. Tu mała uwaga dla wszystkich, którzy sugerują się numerologią klimatyczną firmy Mesa Garden z USA. Numery przy roślinach nie przesądzają o ich zimotrwałości! Oznaczenie 17 (-12 ?C) i 18 (-23 ?C) nie jest żadną miarodajna informacją. Numer 18 oznacza, że roślina potrafi przetrwać mróz do -23 ?C, ale pod pokrywą śniegu i tylko przez kilka tygodni! Jeśli wrzucimy do jednego worka, np. Opuntia compressa z 18 (zimotrwała) z takim np. Gymnocalycium bruchii, Acanthocalycium violaceum, Epithelantha micromeris SB 1327 i wiele innych, to srodze się rozczarujemy. Gatunki te, co prawda znoszą przymrozki, ale tylko przez krótki czas i pod warunkiem, że w dzień temperatura wzrośnie do przynajmniej +8 ?C. Jeśli ujemna temperatura będzie trwała kilka dni pod rząd i na niezmienionym poziomie, to niestety rośliny te nie przeżyją. Sam się o tym przekonałem, uprawiając O. phaecantha v. discata. Jest to roślina dość duża, dorastająca do 0,5 m wysokości przy średnicy członów do 40 cm! Przetrwała trzy kolejne zimy i choć nigdy się nie marszczyła, byłem już pewien jej zimo-trwałości, aż przyszły mrozy na poziomie -20 ?C zarówno w dzień, jak i w nocy. Brak amplitudy temperatury był powodem jej szybkiej śmierci. Zaledwie po trzech dniach mrozów opuncja zmarzła!


Wymarszczona Opuntia humifusa

    Kaktusy mrozoodporne stanowią bardzo liczną grupę, gdyż według literatury kaktusowej obejmuje ona wszystkie rośliny, które znoszą spadki temperatury do -5 oC. Rozważ-my tu jednak tylko te gatunki, które przy ochronie przed nad-miarem wilgoci potrafią przetrwać nasze zimy, a więc takie, które znoszą spadki temperatury do -20 oC.
    Należy tu wymienić:

Opuntia: arenaria, basilaris z odmianami: aurea, brachyclada, ramosa, nana; compressa v. microsperma; cymochila; engelmannii z odmianami: engelmanni i dillenii; erinacea z odmianami; columbiana, hystricina i ursina; praktycznie wszystkie odmiany O. fragilis; macrocentra SB911; macrorhiza; nicholii; phaeacantha z odmianami: longispina, major DJF1138, oklahomensis, piercei, tenuispina; polyacantha z odmianami: juniperina, rufispina, schweriniana i trichophora; pottsii; rutila
Cylinndropuntia: imbricata (z numerami polowymi: DJF1390, DJF1575, DJF928.19, MUG120), kleiniae, leptocaulis, spinosior, versicolor, viridiflora SB957, whipplei (DJF167, MUG125)
Coryphantha: chihuahuensis MG; echinus SB391; macromeris SB139; runyonii DJF1035.45
Maihueniopsis: darwinii
Maihuenia: poepigi; valentinii
Echinocereus: engelmanii z odmianami; viridiflorus; reichenbachii z odmianami: bailey i caespitosus; triglochidiatus z odmianami; mojavensis i inermis; coccineus v. roemeri
Escobaria: missouriensis z odmianą similis; vivipara z większością odmian; sneedii; organensis Sclerocactus: glaucus
Pediocactus: simpsonii v. simpsonii i v. bensonii; knowltonii


    Przy doborze kaktusów mrozoodpornych musimy zdawać sobie sprawę z ich niejednokrotnie olbrzymiego rozprzestrzenienia, nawet w obrębie jednego gatunku! Dobrym przykładem jest tu Escobaria vivipara, której lokalizacja rozciąga się od południowej Kanady (E. vivipara v. vivipara - najbardziej odporna) do Teksasu i Nowego Meksyku w USA (E. vivipara v. neomexicana i odmiana radiosa - zdecydowanie mniej tolerancyjne na warunki naszej zimy). Dlatego należy zwracać uwagę nie tylko na nazwę gatunkową danego taksonu, ale też na jego pochodzenie, w czym mogą pomóc nam tzw. numery polowe. Jest tu bardzo szerokie pole do wszelkich eksperymentów!
    Jest wiele innych gatunków, które zabezpieczone przed wilgocią i największymi atakami mrozów mogą przetrwać nasze zimy. Niestety nigdy nie możemy być pewni, czy w końcu nie przyjdzie zima, która zgładzi nasze rośliny. Zostawiłem kiedyś w nieogrzewanym tunelu Mammillaria theresae (według Mesa Garden 16 - czyli wytrzymuje -8 oC) oraz Chamaecereus silvestrii, oczywiście na własnych korzeniach. Trzymałem je tam prawie do końca grudnia. Temperatura wewnątrz tunelu w nocy spadała do -12 oC, ale w dzień dzięki słońcu podnosiła się do +10 oC. Rośliny dobrze to zniosły, gdyby jednak ta niska temperatura utrzymała się na niezmiennym poziomie chociaż przez dwa dni, to podejrzewam, że nie miałyby takich szans. Zaszczepienie wrażliwszych kaktusów na zimotrwałych opuncjach eliminuje problemy z wilgotnym substratem i znacznie ułatwia hodowlę roślin mniej odpornych. Dobrą podkładką jest również Echinocereus viridiflorus.


Escobaria vivipara

    Wracając jeszcze do wpływu warunków atmosferycznych na rozwój kaktusów mrozoodpornych, nie mogę nie wspomnieć, że ujemna temperatura w okresie ich spoczynku zi-mowego jest nieodzowna do zainicjowania wiosennego kwitnienia. "Męczenie" opuncji zimotrwałych i mrozoodpornych w dusznych szklarniach czy tunelach foliowych, to wielkie nieporozumienie! Kaktusy te wymagają świeżego powietrza, maksimum słońca i zmian temperatury między dniem a nocą. Takie warunki możemy wyłącznie spełnić, uprawiając je pod "chmurką", odpowiednio modyfikując ich uprawę do posiada-nych warunków i możliwości, ale to już odrębny temat.
    Jako przykład przytoczę uprawę moich siewek Echinocereus triglochidiatus. Hodowane w kuwecie w tunelu rosły dość opornie, natomiast po wysadzeniu ich na skalniak nastąpiła eksplozja wzrostu. Rośliny zaczęły się krzewić, o cierniach to już nie wspomnę - w porównaniu z braćmi z kuwety wyglądają jak inne gatunki!
    Drugi przykład: sprezentowałem kiedyś memu koledze, który zajmuje się zawodowo hodowlą kaktusów, Maihuenia poeppigi szczepioną na Opuntia camanchica. Spodobała mu się ze względu na pokrój, postanowił więc ją rozmnażać w celach handlowych, nie bacząc na moje uwagi, aby hodował ją pod gołym niebem. Sądził, że warunki tunelu spowodują szybszy wzrost. Co z tego wynikło? To, że moje maihuenie na skalniaku - zarówno szczepione, jak i na własnych korzeniach - miały przyrosty powiedzmy 10 pędów na rok, a ta "cieplarniana" wypuściła tylko 1 zdeformowany pęd i swym kształtem zaczęła przypominać raczej asparagus, a nie kaktusa!
    Istnieje również liczna grupa kaktusów, którą zaliczę do umownej III grupy.
    Znoszą one z powodzeniem temperaturę do -12 oC, ale bezwarunkowo muszą być przetrzymywane w okresie zimy w nieogrzewanym tunelu foliowym lub szklarni. Pochodzą one z północnych terenów Meksyku, południowych stanów USA oraz południowej części Andów (Chile i Patagonia).
    Latem uprawiamy je na otwartej przestrzeni, tak jak po-przednie grupy, musimy jednak bardziej je chronić przed przeciągającymi się opadami deszczu. W połowie września przenosimy je już na nieogrzewane stanowisko zimowe, gdzie stopniowo pozbędą się nadmiaru wody i przygotują się do zimy. Kluczem do sukcesu w uprawie tych roślin będzie możliwość zapewnienia podczas mrozów temperatury powyżej 8 oC w ciągu dnia. Jeśli panuje słoneczna pogoda, to tunel lub szklarnia sama się ogrzeje pod wpływem promieni słonecznych. Jeśli jednak panują silne mrozy poniżej -10 oC i niebo jest zachmurzone, to niestety musimy dogrzewać, aby temperatura wzrosła chociażby parę stopni powyżej zera. Stała ujemna temperatura spowoduje szybko uszkodzenie roślin, a nawet ich śmierć.
    Z północnoamerykańskich kaktusów zaliczymy tu:

Opuntia: erinacea v. ursina; pulchella
Echinocereus: dasyacanthus; chloranthus z odmianami; arizonicus; coccineus z odmianami; roetteri; russanthus i wiele innych
Escobaria: chaffeyi SB839; leei; minima; orcuttii v. koenigi SB92; sandbergii; sneedii; tuberculosa SB428; villardii Lz285;
Mammiillaria: meiacantha; tetrancistra; viridiflora i wrightii
Pediocactus: wszystkie gatunki (poza wymienionymi w grupie II)
Sclerocactus: wszystkie gatunki (j.w.)
Toumeya papyracantha
Echinomastus: johnsonii; intertextus v. dasyacanthus


    Z południowoamerykańskich kaktusów wymienię tu:

Austrocactus: bertinii; hibernus; patagonicus i spiniflorus (Erdisia spiniflora)
Pterocactus: australis
Tephrocactus: corrugatus; pentlandii; andicolus; glomeratus; russellii; minor
Maihueniopsis: conoidea HPT174; minutaHPT187; hickenii; neuquensis; ovata
Gymnocalycium: andreae P199; andreae P213; borthii WP64-78A; bruchii P174; gibbosum v. brachypetalum P101; gibbosum v. ferox



Opuntia phaeacantha v. longispina

PRZYGOTOWANIE STANOWISK DO UPRAWY KAKTUSÓW ZIMOTRWAŁYCH I MROZOODPORNYCH

    Kaktusy z I grupy, czyli najbardziej odporne, będziemy hodowali na otwartej przestrzeni bez zadaszenia. Istotną sprawą jest tu właściwe przygotowanie lokum dla naszych kaktusowych "morsów". Sprawa ta wymaga pewnego zaangażowania, ale wierzcie mi, że warto troszkę się na początku napocić, aby przez długie lata cieszyć się naszym prywatnym kaktusowym "rancho".
    Zasadniczą sprawą będzie właściwa lokalizacja, czyli miejsce maksymalnie nasłonecznione i osłonięte przed mroźnymi, zwłaszcza wschodnimi i północnymi wiatrami. Najlepsze warunki pod tym względem panują przy południowej ścianie budynków. Zaletą tak usytuowanego stanowiska jest to, że w ciągu całego roku panują tu nieco wyższe temperatury przeciętne, niż na nieosłoniętym terenie. Wynika to zarówno z ochrony przed wiatrami, jak i z ciepła, które promieniuje ściana budynku. Jednocześnie musimy pamiętać, aby zabezpieczyć teren naszego kaktusowego skalniaka przed wodą spływającą się z dachu poprzez system rynien spadowych.
    Nasz ogródek skalny przybiera najczęściej formę skarpy lub rabaty albo połączenia rabaty ze skarpą. Nie polecam natomiast budowy skalniaka w postaci spłaszczonego stożka, obłożonego dookoła kamieniami i usytuowanego pośrodku trawnika. Wygląda to - delikatnie mówiąc - nienaturalnie, a co najgorsze, kaktusy na takim stanowisku mają bardzo złe warunki termiczne.
    Możemy również posadzić nasze rośliny w kamienne ławy - przy odrobinie fantazji i zdolności murarskich można stworzyć bardzo ciekawą ekspozycję. Ta forma jest zwłaszcza modna w Europie Zachodniej.
    Jeśli nie mamy ogródka przydomowego, to możemy kaktusy uprawiać w pięknych glinianych misach (ważne, aby były płaskie i dość obszerne w wypadku rodzaju Opuntia), a po siadacze balkonów mogą bardziej odporne gatunki trzymać w zwyczajnych korytkach kwiatowych.
    Kaktusy z III grupy, czyli ograniczenie mrozoodporne, możemy latem hodować w podwyższonych inspektach, a na zimę przenosić do nieogrzewanych tuneli foliowych lub szklarenek. Jak widać możliwości uprawy jest bardzo wiele i praktycznie każdy może znaleźć dla siebie jakąś alternatywę.
    Zacznijmy jednak od budowy skalniaka. Jest to zadanie najbardziej pracochłonne, ale jednocześnie wymagające najwięcej inwencji. Należy tu uwzględnić nie tylko aspekt najwłaściwszej, najbardziej zbliżonej do natury uprawy kaktusów. Duże znaczenie mają też nasze wrażenia estetyczne. Po wybraniu najwłaściwszej lokalizacji robimy zarys skalniaka - za najbardziej optymalny przyjmuje się kształt prostokąta o krótszym boku do 1,5 m.


Maihuenia poeppigi

    Najpierw usypujemy warstwę drenażu, której grubość zależy od przepuszczalności lokalnego gruntu i wynosić powinna od 20 do 40 cm. Wykorzystujemy do tego np. gruz ceglany lub nawet większe kawałki styropianu (świetny materiał izolujący, często stosowany przy uprawie kaktusów "pod chmurką"). Jeśli teren wokół skalniaka jest narażony, zwłaszcza zimą, na podsiąkanie wody opadowej czy gruntowej, to pod warstwę drenażu kładziemy dodatkowo płachtę folii ogrodniczej. Folia powinna być położona ze spadem, aby woda miała możliwość odpływu. Zastosowanie folii pozwoli w znacznym stopniu wyeliminować tak uciążliwe chwasty, jak powój czy skrzyp polny, które swymi kilkumetrowymi rozłogami nieraz trwale zachwaszczają skalniak. Folia chroni też skalniak przed gryzoniami ziemnymi (krety, nornice itp.), które potrafią narobić wiele szkód.
    Na drenaż nakładamy 5-8 cm warstwę żwiru o granulacji 1-4 cm. Na tak przygotowane podłoże układamy większe kamienie - tak, aby tworzyły fasady. Kamienie czy większe odłamki skalne mają znaczenie nie tylko elementu dekoracyjnego, ale spełniają też bardzo ważną funkcję, tworząc odpowiedni mikroklimat dla naszych roślin. Regulują termikę całego stanowiska poprzez pochłanianie nadmiaru ciepła podczas dnia i oddawanie go w nocy. Jest to szczególnie ważne zimą, gdy podniesienie temperatury chociażby o 1 stopień może przesądzić o przeżyciu roślin! Ponadto chronią skalniak przed wypłukiwaniem ziemi podczas ulewnych deszczów, a w czasie upałów chronią substrat przed nadmiernym parowaniem wody. Wielu hodowców potwierdza fakt, że gdy na skalniaku wokół opuncji jest zbyt mało materiału kamiennego, to rośliny rosną słabo i kwitnienie jest sporadyczne.
    Podstawowym budulcem ogródka skalnego są różne odmiany piaskowca, najbardziej polecam jednak granit i bazalt. Najgorszy wydaje się wapień, który często się lasuje pod wpływem wody i szybko traci swe właściwości.
    Wierzchnią warstwę wypełniamy żyzną, a przy tym dobrze przepuszczalną ziemią. Substrat ten możemy przygoto-wać w następujący sposób: 1/3 ziemi kompostowej, 1/3 torfu ogrodniczego (lub kompostu ze ściółki leśnej) i 1/3 gruboziarnistego żwiru lub cegły o średnicy 4-8 mm. Niewielki do-datek gliny wpływa dodatnio na zawiązywanie pąków kwiatowych i lepsze wybarwienie cierni. Dla roślin wymagających pH wyższego od pH 6 dodajemy trochę tłucznia wapiennego (szczególnie w przypadku echinocereusów, escobarii i nie-które opuncji).
    Do substratu polecam spory dodatek popiołu ze spalonego drewna, węgla drzewnego, ewentualnie węgla brunatnego. Wprowadzimy w ten sposób naturalny potas, który ma wielki wpływ na zdrowy rozwój naszych kaktusów, zwłaszcza podczas wilgotnej zimy - wzmacnia odporność tkanek roślin na nadmiar wody. Na wierzch dajemy jeszcze 3-5 cm warstwę żwiru lub rumoszu skalnego o średnicy 1-2 cm. Zapewnia to dopływ powietrza do korzeni i ochroni szyjkę korzeniową przed zastojem wody.
    Warto tez od razu pomyśleć o formie zadaszenia na zimę, gdy zdecydujemy się posadzić na skalniaku kaktusy z II grupy (jest ich zdecydowana większość). Ja używam z powodzeniem starych okien drewnianych. Gwarantują dobrą ochronę przed wilgocią, a szpary na ich złączeniach zapewniają właściwą wentylację. Używałem kiedyś okrycia z folii rozpiętej na drewnianych listewkach, ale nie sprawdziła się ta konstrukcja - silne wiatry nieraz podrywały folię przez pozostawione otwory wentylacyjne i nigdy nie byłem pewien, co zastanę na skalniaku po jakiejś zimowej zawierusze.
    Teraz możemy przystąpić do sadzenia naszych pupilków. Pamiętajmy przy tym, aby wykonać tę operację w okresie od 15 maja do 15 lipca, tak żeby przed nastaniem mrozów rośliny zdążyły się dobrze zakorzenić i zahartować. Kaktusy kuliste i cylindryczne sadzimy w rozstawie równym ich średnicy, najlepiej nie naruszając ich systemu korzeniowego. Większe opuncje sadzimy w takich odległościach, aby na pojedynczą roślinę przypadało około 1m2, mniejszym wystarczy połowa tej powierzchni.
    Zabiegi pielęgnacyjne ograniczają się głównie do pielenia i usuwania zeszłorocznych owoców i części kwiatowych. Usuwanie martwych resztek roślin jest bardzo ważne, ponieważ mogą się one stać ogniskiem zapalnym pochodzenia bakteryjnego.
    Wkrótce po rozpoczęciu wegetacji (druga połowa maja lub nieco później) kaktusy zasilamy nawozami mineralnymi - ubogimi w azot, a bogatymi w potas i fosfor, co dodatnio wpływa na obfitość kwitnienia. Przed nawożeniem rośliny powinny być podlane, gdyż nie należy stosować nawozów na wysuszoną glebę nawet wówczas, gdy dajemy je w roztworach wodnych.


Opuntia basilaris

    Podlewanie kaktusów posadzonych w gruncie zależy od warunków atmosferycznych. Proces ten jednak musimy regulować, gdyż dla wielu gatunków kaktusów zbyt długie okresy suszy, a tym bardziej ciągłych opadów, są szkodliwe. Na dobrze zdrenowanym podłożu wilgotność gleby nie utrzymuje się zbyt długo i dlatego czasami musimy dostarczać roślinom dodatkowe dawki wody. Nigdy nie należy jednak podlewać roślin w pełnym słońcu, a jedynie rano lub wieczorem. Temperatura wody dla roślin uprawianych w gruncie nie ma większego znaczenia, aczkolwiek zawsze jest lepiej używać wody o temperaturze otoczenia. Jeśli substrat jest mocno wysuszony, podlewanie należy powtórzyć dwu- lub trzykrotnie. Do podlewania należy używać raczej konewki, a nie węża z wodą pod znacznym ciśnieniem.
    Rośliny młode lub słabo ukorzenione wymagają regularniejszego i obfitszego podlewania, aniżeli kaktusy starsze. Ponieważ jednak na odsłoniętym terenie kaktusy mają możliwość pobierania wilgoci powstającej z nocnych mgieł i porannej rosy, podlewanie ich ogranicza się jedynie do okresu długotrwałych letnich upałów. Większość roślin znacznych ilości wody potrzebuje tuż przed zakwitnięciem oraz w pierwszej fazie kwitnienia. Im bliżej jesieni, tym zapotrzebowanie na wodę zmniejsza się, aż wreszcie musimy zacząć regulo-wać i ograniczać dawki wody przez osłanianie naszych kaktusów przed jesiennymi deszczami.

    Całe szczęście, że napisałem to wszystko przed narodzinami mojej córki Patrycji - teraz nie miałbym szansy! Jestem bardzo szczęśliwy, ale dopiero teraz wiem, co to jest brak czasu. Mam nadzieję, że zasiałem jakieś ziarno zainteresowania tą grupą kaktusów, która jest w Polsce niedoceniana i traktowana jako margines w uprawie kaktusów i sukulentów.

Piotr Modrakowski
piotr.modrakowski[A]gmail.com


.